KONTAKT: REDAKCJA@CIRE.PL
Skąd w ogóle wziął się pomysł zmiany przepisów?
Oficjalnie zmiany mają doprowadzić do tego, by wyeliminować obecną potrzebę przewymiarowania instalacji.
Bardziej konkretnym powodem zmian jest niekorzystna sytuacja na rynku energii powodowana przez nadpodaż w godzinach pracy instalacji fotowoltaicznych i niedobór w okresach zwiększonego zapotrzebowania na energię wczesnym rankiem i wieczorem. Energię wprowadzoną przez prosumentów dystrybutorzy muszą natychmiast dostarczyć do odbiorców, a w godzinach, gdy prosumenci korzystają z energii z sieci muszą ją kupić i to po dużo wyższych cenach niż sprzedają tę pochodzącą ze źródeł odnawialnych.
Kolejną niekorzystnym czynnikiem jest, spowodowany przez system opustów, fetysz wielkości produkcji. Firmy montujące fotowoltaikę oferowały klientom niemal zawsze instalację skierowaną na południe, żeby maksymalizować uzysk. Sami inwestorzy również naciskali na kierunek południowy, nie musieli się bowiem martwić tym, że zabraknie im darmowej energii w godzinach, gdy nie produkują.
Wg wciąż obowiązujących przepisów prosument wprowadza do sieci nadwyżki energii i ma prawo (w zależności od wielkości instalacji) bezpłatnie odebrać w ciągu roku 70 lub 80% tych nadwyżek. Ogólnopolska sieć energetyczna traktowana jest tu de facto, jak tani magazyn energii, a energia wędruje sobie w obie strony bez opłat dystrybucyjnych (przypomnijmy: prosument korzysta z infrastruktury energetycznej, ale nie ponosi kosztów jej utrzymania i modernizacji). To bardzo korzystne rozwiązanie dla właścicieli mikroinstalacji, ale niekorzystne dla wszystkich innych, nie tylko dla koncernów energetycznych.
Tania energią z OZE, w szczególności z elektrowni słonecznych, obniża cenę, popyt jest za to mniejszy, ponieważ większość z nas jest wówczas w pracy, a w domach w zasadzie pracuje z pełną mocą jedynie lodówka. W godzinach wieczornych i o poranku zapotrzebowanie jest największe, a energię produkować trzeba ze znacznie droższych źródeł konwencjonalnych. Zwróćmy uwagę, że konsumpcja energii będzie rosłą, bowiem właściciele instalacji fotowoltaicznych, dysponując dużymi ilościami niemal darmowego prądy nie musieli się ograniczać, zwiększyła się liczba energochłonnych urządzeń, jak choćby pompy ciepła, przy inwestycjach nie trzeba było myśleć o drogim dociepleniu budynków, czy klasie energetycznej kupowanych urządzeń. Paradoksalnie więc, zwiększenie liczby instalacji słonecznych doprowadziło do zwiększenia produkcji energii ze źródeł kopalnych.
Niewiele mówi się też w kontekście planowanych zmian o tym, że nadpodaż energii i brak magazynów energii, a co za tym idzie konieczność natychmiastowego jej dostarczenia do odbiorców rodzi niebezpieczeństwo utraty stabilności sieci ogólnokrajowej. Stąd zapis w projekcie, że na polecenie uprawnionych służb (np. straży pożarnej) właściciele instalacji będą musieli czasowo je wyłączać, czyli nie będą produkować prądu, który mogliby sprzedać, a zmuszeni będą kupować go, by korzystać z urządzeń. Już teraz zdarzają się wyłączenia instalacji przez falowniki, które wykrywają, że napięcie w sieci przekracza dopuszczalne 250 V. Takie przekroczenia są wynikiem m.in. zbyt dużych ilości prądu wprowadzanych do sieci przez prosumentów.
Co się zmieni w 2022?
Najważniejszą zmianą w nowym projekcie jest rezygnacja z systemu opustów na rzecz sprzedaży nadwyżek energii. I tutaj większość komentatorów ubolewa, wyliczając, ile stracą właściciele mikroinstalacji (wg doniesień mediów będzie to ok. 1000 zł rocznie). Takie podejście charakteryzuje wąskie spojrzenie, planowane zmiany nie są bowiem wywołane chęcią „zabrania” obywatelom pieniędzy (tu wystarczyłby najzwyklejszy podatek), ale nieco kuriozalnym w skali europejskiej stanem obecnym.
System opustów nie zniknie tak od razu. Ci wszyscy, którzy mają uruchomione instalacje fotowoltaiczne przed 31 grudnia 2021 r. jeszcze przez 15 lat będą mogli rozliczać się wg dotychczasowego systemu, albo dobrowolnie przejść na nowy wcześniej. Założę się, że gdy pierwszy kurz opadnie, znajdzie się sporo takich prosumentów, szczególnie wśród przedsiębiorców, którzy będą woleli rozliczać się na nowych zasadach. Tworzą one bowiem możliwości, których nie ma dzisiaj, a które z nawiązką mogą zrekompensować prorokowaną „stratę”
Wg projektu, wprowadzona i pobrana z sieci energia elektryczna będą rozliczane oddzielnie. Umożliwi to planowana instalacja liczników i systemu zdalnego odczytu u odbiorców końcowych. Możliwość sprzedaży nadwyżek energii elektrycznej do sprzedawcy zobowiązanego będzie zagwarantowana bezterminowo. Cena zakupu wyprodukowanej przez prosumenta energii elektrycznej ma wynosić 100% średniej ceny sprzedaży energii elektrycznej na rynku konkurencyjnym w poprzednim kwartale ogłoszonej przez Prezesa URE, na podstawie art. 23 ust. 2 pkt 18a ustawy – Prawo energetyczne.
Projekt przewiduje również, że prosumenci będą mieli możliwość podpisania umowy z prywatnymi dostawcami, którzy będą mogli inaczej kształtować ceny.
Na rynku ma pojawić się nowy rodzaj podmiotu - agregator, którego zadaniem będzie zakup nadwyżek energii elektrycznej i jej magazynowanie oraz zapewnianie swoimi działaniami stabilizacji sieci. Samo pojęcie nie jest nowe. Agregatorzy działają już na rynku mocy i dzięki nim możliwe jest korzystanie z usługi DSR przez przedsiębiorstwa, które same nie spełniają warunków określonych przez przepisy. Agregator łącząc moce wielu małych podmiotów niejako reprezentuje je na rynku mocy. Na podobnych zasadach zapewne działać będą agregatorzy wspomniani w projekcie nowego systemu rozliczeń. Oferując na rynku duże wolumeny energii będą w stanie zaoferować lepsze warunki cenowe.
W tej historii mamy złego bohatera
Net billing – to pojęcie od kilku tygodni wywołuje duże emocje, szczególnie wśród tych, którzy myślą o założeniu fotowoltaiki. Nowe zasady rozliczania prosumentów stają się faktem i ci, którzy uruchomią instalacje po 1 kwietnia 2022 r. będą się według nich rozliczać. Przez media przetoczyła się fala tekstów wieszczących koniec opłacalności instalacji fotowoltaicznych.
I jeśli dla zastosowań domowych net billing rzeczywiście wydaje się mniej korzystny, o tyle dla firm stwarza możliwości, których były pozbawione przy net meteringu.
Net billing vs net metering?
Na pierwszy rzut oka rzeczywiście nowe zasady rozliczania prosumentów wydają się mniej korzystne, szczególnie, że symulacje prowadzone są przy cichym założeniu, iż nie zmienimy swoich zachowań związanych z używaniem energii. A zmiana wzorca tych zachowań legła wg twórców nowych przepisów u podstaw ich opracowywania.
Spójrzmy zatem na najważniejsze elementy net-billingu i netmeteringu, co pomoże nam zrozumieć szanse i konieczności, wobec jakich stanął biznes chcący wykorzystywać na co dzień energię słoneczną.
fot. Lerta
Z powyższego porównania wynika kilka rzeczy.
Po pierwsze, że prosumenci będą musieli energię sprzedawać i kupować. Sytuacja taka będzie miała miejsce, gdy w okresie produkcji prądu przez instalację fotowoltaiczną wygenerowane zostaną nadwyżki energii (sprzedaż) i w okresie, gdy instalacja nie pracuje lub produkuje mniej niż wynoszą potrzeby (kupno).
Po drugie - zasady kupna-sprzedaży zostały tak sformułowane, żeby prosumentom nie opłaciło się przewymiarowywanie instalacji i duża nadprodukcja. W dotychczasowym systemie rozliczania prosumentów opłacało się przewymiarowywać instalację i orientować ja na południe, by maksymalizować uzyski. Im więcej energii wprowadziliśmy bowiem do sieci w okresie produkcji, tym więcej mogliśmy odebrać w czasie, gdy energii nam brakowało.
Po trzecie wreszcie - nie było potrzeby martwić się o zarządzanie energią, bo dostępna była jej duża ilość i to praktycznie za darmo. Nikt nie liczył się również z możliwościami ogólnopolskiej sieci energetycznej, co w konsekwencji prowadziło do, paradoksalnie, niedoborów energii w okresach szczytowego zapotrzebowania, które przypomnijmy przypada na godziny poranne i wieczorne.
Czy prosumenci stracą na net billingu?
Na pewno stracą dostęp do darmowego „magazynu” energii. Słowo magazyn celowo należy ująć w cudzysłów, bowiem sieć w rzeczywistości magazynem nie jest. Jej specyfika jest prosta – to co w danym momencie do niej trafia, musi w tym samym momencie z niej wyjść. A zatem odbiór energii wymusza na systemie energetycznym zwiększoną podaż w okresie, gdy instalacje fotowoltaiczne nie pracują, a zmniejszenie produkcji, gdy są czynne. Gdy weźmiemy pod uwagę, że wielkie bloki energetyczne mają swoją bezwładność, to sprawa nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Nie da się tak po prostu włączać i wyłączać elektrowni. To tak, jakby wygasić ogień pod kotłem parowozu i oczekiwać, że pociąg ruszy w momencie, gdy tylko zapalimy go na nowo.
Ale wracając do pytania. Czy na systemie odsprzedaży i kupna energii prosumenci biznesowi stracą. To wszystko zależy od wielu czynników, takich jak autokonsumpcja, godziny największego zapotrzebowania energię vs. godziny największej produkcji energii przez instalację fotowoltaiczną, podmiotu, z którym prosument będzie się rozliczał oraz tego, czy przedsiębiorstwo jest gotowe do skutecznego zarządzania energią – czy zna swoje zużycie nie w ujęciu en bloc, ale w podziale na konkretne miejsca, jak pomieszczenia, maszyny, urządzenia itp.
Może się okazać, że dla części firm posiadanie mikroinstalacji fotowoltaicznej i rozliczanie się w systemie net billingu będzie równie korzystne, a nawet korzystniejsze niż dotychczasowy system opustów. Przede wszystkim, pojawia się możliwość sprzedaży energii i to nie tylko operatorom, ale również podmiotom, których zadaniem jest m.in. zakup nadwyżek energii elektrycznej i jej magazynowanie oraz zapewnianie swoimi działaniami stabilizacji sieci, czyli wirtualnym elektrowniom. Cena kupna-sprzedaży energii może być tu korzystniejsza niż w przypadku tej ustalonej przy korzystaniu z depozytu.
Dodatkowo podłączenie do wirtualnej elektrowni zapewnia firmom dodatkowe źródła przychodu, jak np. udział w programie DSR, czy korzystanie z umów PPA.
Oczywiście korzystanie z proponowanych przez ustawodawcę depozytów uzależnia od z góry ustalonych stawek kupna-sprzedaży, które w tej chwili są dla prosumentów niekorzystne.
Co można zrobić po wejściu w życie nowych przepisów?
Zmiany w sposobie rozliczania prosumentów niekoniecznie muszą wyjść firmom na gorsze. Części przedsiębiorstw okres zwrotu zapewne się wydłuży o kilka lat, ale dla części pojawią się nowe szanse biznesowe na skorzystanie z mechanizmów oferowanych przez ustawodawcę.
Prostym sposobem na ograniczenie strat wynikających z nowego systemu rozliczania będzie zwiększenie autokonsumpcji energii w okresie pracy instalacji. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest jednak zakup magazynu energii, który będzie odbierał nadwyżki produkcji. Dzięki temu możemy korzystać z darmowego prądu również w czasie, gdy instalacja nie pracuje. Dla tych, którzy nie chcą inwestować w drogi magazyn (choć gdy pojawi się na nie popyt, ceny zapewne spadną), pozostaje podpisanie umowy z niezależnymi dostawcami, np. ze wspomnianymi już agregatorami, czy z wirtualnymi elektrowniami.
Panika wywołana proponowaną zmianą wydaje się mocno przesadzona, bowiem system, który mamy teraz generuje więcej szkód niż pożytku i to nie tylko z punktu widzenia firm energetycznych, ale również bezpieczeństwa ogólnopolskiej sieci energetycznej, czyli de facto naszego bezpieczeństwa.
Patrząc na proponowane z szerszego kontekstu niż tylko przez portfel konkretnego Kowalskiego, należy je uznać za krok w dobrym kierunku, zakładanie instalacji fotowoltaicznych wciąż pozostanie opłacalne, rachunki za prąd nawet w przypadku proponowanej oferty cenowej będą przynajmniej o połowę niższe niż bez instalacji, a większa dbałość o efektywność energetyczną wyjdzie na pożytek nam, klimatowi i przyrodzie.
źródło: Wysokie Napięcie / Lerta / PAP
W tym tygodniu na CIRE widzimy również
1. Ciekawa transakcja rynkowa. Firma Lerta, zajmująca się rozwojem konceptu wirtualnej elektrowni, przejmuje spółkę PES Sp. z o.o, która posiada z koncesją na obrót energią elektryczną w Polsce.
2. MediaMarkt z usługą montażu paneli fotowoltaicznych od Hymon
3. Prezes URE skalkulował wysokość stawki opłaty OZE na 2022
4. Electrotile uruchamia fabrykę dachówek fotowoltaicznych
5. Fotowoltaika na balkonie. Hiszpanie już ją mają
6. Zmienia się łańcuch powiązań energetycznych, od modelu jednokierunkowego do prosumenckiego
7. W październiku 2021 r. w strukturze produkcji energii elektrycznej energia z OZE, z udziałem niemal 18 proc., była w Polsce trzecim źródłem energii, po energii z elektrowni na węglu brunatnym i kamiennym, które odnotowały spadki.
Niniejsza strona korzysta z plików cookie
Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie.
Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług.
Korzystanie z plików cookie innych niż systemowe wymaga zgody. Zgoda jest dobrowolna i w każdym momencie możesz ją wycofać poprzez zmianę preferencji plików cookie. Zgodę możesz wyrazić, klikając „Zaakceptuj wszystkie". Jeżeli nie chcesz wyrazić zgód na korzystanie przez administratora i jego zaufanych partnerów z opcjonalnych plików cookie, możesz zdecydować o swoich preferencjach wybierając je poniżej i klikając przycisk „Zapisz ustawienia".
Twoja zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać, zmieniając ustawienia przeglądarki. Wycofanie zgody pozostanie bez wpływu na zgodność z prawem używania plików cookie i podobnych technologii, którego dokonano na podstawie zgody przed jej wycofaniem. Korzystanie z plików cookie ww. celach związane jest z przetwarzaniem Twoich danych osobowych.
Równocześnie informujemy, że Administratorem Państwa danych jest Agencja Rynku Energii S.A., ul. Bobrowiecka 3, 00-728 Warszawa.
Więcej informacji o przetwarzaniu danych osobowych oraz mechanizmie plików cookie znajdą Państwo w Polityce prywatności.