Smyrgała: PGNiG powinien starać się o nowe koncesje
29.10.2014r. 12:36

Zakupy poczynione przez PGNiG Upstream International w Norwegii wydają się krokiem w dobrym kierunku. Współcześnie nie można być liczącym się graczem na rynkach surowców energetycznych bez posiadania własnych złóż. Chodzi nie tylko o to, że na dostawach ropy czy gazu z własnych źródeł można dobrze zarobić, ale także o to, że stanowią one konkretny zasób, którym można operować, np. samofinansując ich zakup pod zabezpieczeniem na ich wartości. Taki zresztą właśnie mechanizm wykorzystuje Spółka w norweskiej transakcji. Zasoby własne mają także fundamentalne znaczenie w budowie bezpieczeństwa energetycznego RP.
Cztery nowe złoża wydatnie zwiększą wydobycie ropy naftowej i gazu przez koncern. Szczególnie istotne jest to w przypadku pierwszego z wymienionych surowców, ponieważ z racji niewysokich zasobów krajowych, każdy tego typu zakup zagranicą skokowo zwiększa produkcję. Oczywiście na tle wielkich koncernów międzynarodowych wydobycie rzędu 1 mln ton ropy naftowej (ok. 600 tys. w kraju i ok. 400 tys. za granicą) na nikim nie robi specjalnego wrażenia, ale dobrze, że produkcja własna PGNiG stale rośnie.
Korzystny wydaje się także zapis dotyczący daty wejścia umowy w życie. Ponieważ ustalono ją na 1 stycznia 2014 r., w efekcie całe tegoroczne wydobycie zalicza się już na poczet zapłaty za złoża. Pozwoli to na sfinansowanie zakupu w ok. 45%. Przy spodziewanym trendzie spadkowym cen surowca, wyższe ceny z początku roku powinny pomóc w osiągnięciu tego wyniku.
Poza walorem ekonomicznym, dalsze zaangażowanie na rynku norweskim może przynieść Grupie Kapitałowej również inne korzyści. Chodzi głównie o stałe nabywanie doświadczeń na wymagającym rynku, pozwalających na przejmowanie dobrych wzorców zewnętrznych i ulepszanie ładu korporacyjnego oraz o zacieśnianie współpracy z czołowymi graczami globalnymi (Statoil, Total, Eni, Marathon), co buduje wiarygodność i stwarza nadzieje na inne wspólne przedsięwzięcia w przyszłości.
Warto także zauważyć, że zakup złóż wpisuje się w szerszy trend wychodzenia przez polskie spółki surowcowe i energetyczne na zewnątrz. Po zakupach KGHiM w Kanadzie i Chile, Lotosu i PGNiG w Norwegii, czy Orlenu w Czechach, na Litwie i w Kanadzie, ostatnia transakcja nie powinna wydawać się egzotyczna. Wprawdzie nie wszystkie z tych inwestycji okazały się trafione, ale bez podejmowania ryzyka i prób włączania się w globalną rywalizację, polskie spółki będą skazane na marginalizację i napotkają poważne bariery rozwojowe.
Dlatego też w dłuższej perspektywie PGNiG Upstream International nie powinno poprzestać na zakupionych już w Norwegii złożach. Dobrze byłoby, żeby spółka starała się o kolejne koncesje, ale także śmiało szukała okazji na innych rynkach. Dokonująca się właśnie w obu Amerykach rewolucja energetyczna stwarza w tym zakresie ciekawe możliwości. Inwestycje w Kanadzie, USA, otwierającym się właśnie na zagraniczne spółki sektorze energetycznym Meksyku mogą być dobrym biznesem - a przecież sektor wydobycia węglowodorów rozwija się dynamicznie także w Ameryce Południowej i Afryce. Okazji nie brakuje, szkoda byłoby choć części z nich nie wykorzystać.