Mielczarski: Wiatraki i broń chemiczna na Bałtyku
prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski, Politechnika Łódzka
Przez dziesiątki lat Bałtyk był wysypiskiem dla starej broni, szczególnie chemicznej. Jest też cmentarzyskiem dziesiątek zatopionych statków, szczególnie w czasie II wojny światowej. Najbardziej znany jest przypadek niemieckiego tankowca
Franken zatopionego 8 kwietnia 1945 roku przez lotnictwo Armii Czerwonej w okolicach Helu, chociaż on nie musi być najgroźniejszy.
Budowa znacznej liczby wiatraków morskich, jak również linii przesyłających energię elektryczną na ląd będzie wymagała podjęcie prac rozpoznawczych czy w czasie budowy nie zostaną naruszone znajdujące się pod wodą wraki statków, amunicja czy broń chemiczna. Będzie to wymagało poniesienia znacznych kosztów, ale przede wszystkim dużo czasu i może postawić pod znakiem zapytania ambitne plany wiatrowej energetyki morskiej.
Zatopiona broń, szczególnie chemiczna podlega korozji, co powoduje że znajdujące się tam substancje uwalniane są do wody, a wiatry, szczególnie wschodnie skutkują efektem
"upwelling" (prądy wznoszące), które powodują, że woda z warstw przy dnie morza wydostaje się na powierzchnię wraz ze znajdującymi się na tym dnie substancjami. Efekt
"upwelling" poznał każdy kto chociaż raz był latem nad Bałtykiem, kiedy temperatura wody przy brzegu może w ciągu jednego dnia obniżyć się o 10-120C na skutek wypływu na powierzchnię zimnej wody znajdującej się blisko dna morza.
Położenie wraków, amunicji i broni chemicznej w Bałtyku nie jest dobrze rozpoznane. Pewne wskazówki jak znaczny jest to problem dostarcza mapa w artykule opublikowanym przez grupę autorów z Akademii Marynarki Wojennej.

Źródło: Fabisiak J., Jurczak W., Szubrycht G., Zaremba W., Akademia Marynarki Wojennej, "Bezpieczeństwo ekologiczne Morza Bałtyckiego w aspekcie roztwarzania korozyjnego pojemników z bojowymi środkami chemicznymi", Journal of KONBiN, 45, 2018.
Pewne wskazówki dostarcza także informacja z Urzędu Morskiego w Szczecinie podana w trakcie dyskusji na portalu Wirtualny Nowy Przemysł, mówiąca, że w czasie budowy gazoportu w Świnoujściu nie znaleziono broni chemicznej, ale
"jedynie broń i amunicję konwencjonalną". Bardzo ujmujące jest to słowo
"jedynie". Budowa terminalu to zaledwie obszar kilkudziesięciu km2 blisko przy brzegu, a wiatrowe farmy morskie i linie doprowadzające energię elektryczną na brzeg zajmą obszar dziesiątek czy setek kilometrów kwadratowych.
Same farmy wiatrowe mają również wpływ na otoczenie, w tym kształtowanie się prądów wznoszących
(upwelling) i opadających
(downwelling) szczególnie w kilwaterze
(wind wake) powstającym za morskim wiatrakiem. Raport opublikowany przez Zentrum für Material -und Küstenforschung (Clark S., Schroeder F., Baschek B.,
"The influence of large offshore wind farms on the North Sea and Baltic Sea - a comprehensive literature review", HZG Report, 2014-6, ISSN 2191-7833) wskazuje na konieczność badań nad negatywnym wpływem farm morskich wiatraków na otoczenie.
Osobiście nie sądzą aby znalazło się finansowanie na badania nad negatywnym wpływem wiatraków morskich na środowisko, bo mogłoby się okazać, że elektrownie konwencjonalne mniej w to środowisko ingerują i byłby wówczas straszny kłopot, co z taką informacją zrobić.