Co dalej z dealem naftowym na linii USA-Chiny?
Dorota Sierakowska, Analityk surowcowy, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska

Joe Biden, jako nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, przejął po swoim poprzedniku wiele dekretów, z postanowieniami których od początku się nie zgadzał. Już pierwszego dnia swojej prezydentury wycofał on pozwolenie na budowę ropociągu Keystone XL, co było przez niego zapowiadane i zgodne z oczekiwaniami. Obecnie przed Joe Bidenem stoi wiele wyzwań, w tym m.in. kwestia porozumienia handlowego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami.
Jeszcze rok temu, na mocy tzw. porozumienia pierwszej fazy, Chiny zobowiązały się m.in. do zakupu ogromnych ilości surowców, towarów i dóbr z USA. Wśród tych zobowiązań znalazł się zapis o planie importu surowców energetycznych o wartości 9,1 mld USD w 2020 r., który już w momencie podpisywania był oceniany jako nierealistyczny.
I faktycznie, zapis ten okazał się problematyczny z kilku powodów. Po pierwsze, po znaczącym spadku notowań ropy naftowej wiosną, wartość importu musiała być niższa. Po drugie, nawet jeśli ceny zostałyby utrzymane, to i tak Chiny nawet nie zbliżyłyby się do obiecywanej wartości importu. Ostatecznie całoroczny import surowców energetycznych z USA do Chin był wart niecałą jedną trzecią planowanej kwoty.
Notowania ropy naftowej WTI - dane dzienne
W grudniu import ropy naftowej z USA do Chin mocno przyspieszył i wyniósł rekordowe 848 tys. baryłek dziennie (średnia dla całego 2020 r. to 394 tys. baryłek dziennie). Ale nawet tak duże wartości nie wystarczyłyby do wypełnienia zapisów porozumienia. Jeszcze bardziej nierealistycznie wyglądają zapiski na 2021 rok, które zakładają import surowców energetycznych z USA do Chin o wartości 43 mld USD. Przy obecnych cenach, średni dzienny import musiałby wynosić 2,2 mln baryłek dziennie.
Przed nowym prezydentem USA stoi więc decyzja, co robić z porozumieniem handlowym z Chinami. Dotychczasowa forma nie sprawdziła się - Biden może to zignorować albo zdecydować się na ponowienie negocjacji i wypracowanie nowych postanowień. Jakiekolwiek realistyczne porozumienie na linii USA-Chiny najprawdopodobniej doprowadziłoby do większego optymizmu na globalnym rynku, a to sprzyjałoby wyższym cenom ropy naftowej. Jednak fundamentalnie jakikolwiek deal niewiele by zmienił. Chiny raczej nie zrezygnują z dywersyfikacji swoich dostaw, a Stany Zjednoczone i tak nie chcą polegać tylko na jednym dominującym odbiorcy swojej ropy naftowej.
Notowania ropy naftowej Brent - dane dzienne